Aby edytować te informacje przejdź do podstawowej edycji.

Aplaus:
applaus icon
applaus icon
applaus icon
applaus icon
applaus icon
5.0
0:00
min

Pensjonat Pana Bielańskiego

Komedia jakiej nie było!
Autor:

Herbert Kaluza

Reżyseria:

Marek Gierszał

XIX – wieczny Kraków to miasto, w którym można przeżyć naprawdę niezwykłą przygodę. Tak właśnie myśli ekscentryczny podstarzały kawaler Maurycy Stolnik, który przybywa tam, by doświadczyć czegoś bardziej niesamowitego niż jego sąsiad – chce spędzić noc w domu dla obłąkanych. O znalezienie odpowiedniego zakładu prosi swojego siostrzeńca Alfreda, któremu w zamian obiecuje pożyczkę na rozkręcenie biznesu. Nie wie jednak, że chłopak wraz ze swoim przyjacielem mają nieco inny plan – zabierają niczego nieświadomego wuja do pensjonatu dla artystów… Z tej sytuacji mogą wyniknąć tylko szalone i komiczne pomyłki. Ta mieszczańska komedia, pełna humoru i zaskakujących sytuacji, jest adaptacją niemieckiej sztuki Pension Schöller Carla Laufsa i Wilhelma Jacoby’ego z 1890 roku. Autorami adaptacji są Herbert Kaluza i Marek Gierszał, a spektakl uświetniają piosenki napisane przez Artura Andrusa do muzyki Adama Opatowicza.

 

Opis spektaklu: Pensjonat pana Bielańskiego jest adaptacją niemieckiej farsy Pension Schöller Carla Laufsa i Wilhelma Jacoby’ego. Jej premiera odbyła się 7 października 1890 roku w Berlinie. Zarówno Laufs, jak i Jacoby byli członkami Mogunckiego Stowarzyszenia Karnawałowego, stawiającego sobie za cel nadanie szalonej karnawałowej zabawie określonej, estetycznej formy sztuki, a także wprowadzenie elementów politycznych i literackich. Pension Schöller został trzykrotnie sfilmowany (w 1930, 1952 i 1960 roku) przez George’a Jacoby’ego, syna jednego ze współautorów, miał też kilka ekranizacji telewizyjnych. Polska adaptacja tej sztuki, choć przeniesiona w realia krakowskie końca XIX wieku, jest wierna niemieckiej tradycji farsy – utworu lekkiego i pełnego humoru, związanego kulturowo z konkretnym regionem.

 

Czas trwania spektaklu: 180 minut (1 przerwa)

 

Premiera: 26 czerwca 2021

Twórcy

Adaptacja/Reżyseria

Marek Gierszał

Teksty piosenek

Artur Andrus

Scenografia

Katarzyna Wójtowicz

Kostiumy

Hanna Sibilski

Choreografia

Grzegorz Suski

Muzyka

Adam Opatowicz

Reżyseria świateł

Tomasz Wentland

Asystent reżysera/ inspicjent

Magdalena Gródek

Teatr pełen teatru – rozmowa z Markiem Gierszałem

 

– Possa nie jest nazwą gatunku teatralnego znaną szerokiej polskiej publiczności. A to określenie uzupełnia tytuł Pensjonatu Pana Bielańskiego.

– Myślę, że i niemiecka publiczność nie zna tego określenia zbyt dobrze, choć pochodzi ono z tradycji tamtejszego teatru, ale, jeśli dobrze pamiętam, zapożyczonej chyba w XVIII wieku od Francuzów… Wyjaśnijmy dla porządku, że possa to dawne określenie lekkiego utworu scenicznego o błahej treści. Possę cechuje lokalność. Bywa, że jej bohaterami są ogólnie znane miejscowej społeczności postaci. Niemiecką possę wyróżnia jeszcze tradycja, która nawiązuje do karnawałowych przemów okolicznościowych. Chyba najistotniejsze w possie jest to, że pomimo śmiania się z ludzkich przywar i ułomności nie jest moralizatorska. Tak też jest w przypadku Pensjonatu, który obśmiewając ludzką próżność, nie poucza i nie naucza, bohater nie ponosi żadnej kary, a widz nie jest sztorcowany. Raczej zawstydzenie czy odkrycie błędu bohatera przez samego siebie ma być zaproszeniem widza do przemyślenia postaw, pamiętając, że to tylko forma, żart i teatr śmiechu. Possa jest więc rodzajem umowy między twórcami a widzem, który wiedząc, z czym ma do czynienia, zwyczajnie godzi się na taki rodzaj rozrywki i zabawy.

– Razem z Herbertem Kaluzą jesteście autorami polskiej adaptacji Pension Schöller. Ta sztuka Carla Laufsa i Wilhelma Jacoby’ego jest sztandarowym lekkim utworem granym w niemieckich teatrach od momentu napisania w 1890 roku do dzisiaj. Dużo czasu zajęła adaptacja tego utworu? I skąd pomysł, żeby rzecz działa się w Krakowie?

– Naszą wersję Pensjonatu zawdzięczamy Adamowi Opatowiczowi, dyrektorowi Teatru Polskiego w Szczecinie, który tylko na podstawie mojej opowieści, bo jeszcze nie przygotowaliśmy polskiej wersji, w maju 2017 wyznaczył termin premiery już na październik! Na szczęście dla realizacji stało się to trzy miesiące później. Premiera Pension Schöller odbyła się w Berlinie, w którym też rozgrywa się akcja sztuki. Oczywiście w tradycji possy zmieniano miejsce akcji, dostosowując je do miasta, w którym tę sztukę grano. Zastanawiając się, gdzie osadzić polską wersję, w pewnym momencie zrozumieliśmy, że Kraków jest najlepszym miejscem ze względu na historyczną atrakcyjność oraz wyjątkową mentalność mieszkańców. I choć wcale nie od razu myśleliśmy o byłej stolicy, to decyzja ta okazała się celna. Mimo że nie jesteśmy krakusami, Herbert miał ogrom pomysłów, jak to miasto wykorzystać, ograć je. Muszę powiedzieć, że na początku pisaliśmy razem, ale to generowało zbyt wiele konfliktów. Więc zwyczajnie podzieliśmy się pracą i nawzajem siebie korygowaliśmy. Cyzelowaliśmy frazy, sytuacje itp. Czasami walczyliśmy na noże o słowo, frazę. Dlatego reżyserując spektakl, bardzo nalegam i proszę aktorów, by trzymali się napisanych kwestii. Ich rytmy, pointy to efekt ciężkiej pracy mojej i Herberta. Ale istotniejsze jest, że w każdej dobrej komedii najważniejsze są język, jego rytm, szyk zdania, zawiązanie dialogu i jego wybrzmienie. Bo dobrze napisany tekst buduje aktorowi rolę, a widzowi daje powód do śmiechu bez zasłon i woalek. Jak mawiał mój niedościgły mistrz Billy Wilder, do zrobienia dobrego filmu potrzebne są trzy rzeczy: dobry scenariusz, dobry scenariusz i dobry scenariusz.

– Zaproponowaliście – pan jako reżyser, projektantka kostiumów Hanna Sibilski i scenograf Katarzyna Wójtowicz – powrót do poetyki teatru retro. Inaczej ujmując, zapraszacie na spektakl, jakich się już mało ogląda się na współczesnych scenach. Kostiumy, scenografia, wieloobsadowość. Słowem: teatr pełen teatru i jego magii.

– Skoro wybrałem do realizacji farsę, której akcję osadziliśmy w c.k. Krakowie, kiedy to w mieście obowiązywał ruch lewostronny aż do 1922 roku, to nie chciałem jej widzieć w okrojonym plastycznie wydaniu. Jeżeli mówimy zatem o tzw. bogatej wystawie, to jest ona konsekwencją dramaturgicznego przemyślenia sztuki. Oczywiście można ubrać aktorów w garsonki i garnitury z sieciówki, ale jaki to ma sens w przypadku komedii dziejącej się ze sto dziesięć lat temu? Zapraszamy do karnawałowej possy – zabawy, dla której potrzebujemy obyczajowości uzasadniającej widzowi tok akcji i prawdopodobne zachowania bohaterów żyjących grubo ponad wiek temu. To dla nas, twórców, jest ważne. W związku z tym stawiamy na kostiumy i scenografię. Jednak proszę pamiętać, że ten świat prezentujemy ze współczesnej perspektywy, stąd wszędzie publiczność odnajdzie elementy dzisiejszych stylizacji. Z szacunku dla wrażliwości widowni Teatru Bagatela, dziękując naszą pracą za poświęcony nam czas, zadajemy sobie trud, żeby przygotować możliwie atrakcyjny spektakl. Skoro widz podjął wysiłek i wybrał się do teatru na Pensjonat Pana Bielańskiego, powinien otrzymać widowisko, na którym ma się nie nudzić. Umawiamy się z publicznością, że zapraszamy ją do niegdysiejszego, ale trochę im znanego świata, w którym nie ma scenicznego marazmu. Zapraszamy do teatru śmiechu, a nie do monotonii w teatrze, dlatego staramy się tworzyć kolorowe, ciekawe sceniczne sytuacje.

Pensjonat Pana Bielańskiego jest komedią o próżności. To już zostało powiedziane. Bohaterowie, uważając się za unikatowe i ponadprzeciętne postaci, już sami się lokują w tym określeniu.

– Wszyscy jesteśmy próżni. I może dlatego Pensjonat jest taki ciekawy do wystawienia, że jego tematem jest właśnie próżność? [śmiech] Bardzo podoba mi się w tym tekście, że nie stawia się żadnego z bohaterów pod tablicą. My też nie lubimy być pouczani i karceni.

– Realizacja Pensjonatu w Bagateli jest już czwartą pańską pracą nad tym spektaklem. Zapewne już ma pan swoich ulubionych bohaterów. Jako absolwent Wydziału Aktorskiego krakowskiej PWST, czyli dyplomowany aktor, którą z postaci chciałby pan zagrać?

– Najchętniej wszystkie. Wszystkie po kolei. [śmiech] Może wstyd się przyznać, ale zazdroszczę aktorom, że mogą grać a to Stolnika, a to Bielańskiego, Jana czy Kwiaciarkę. Mówię zupełnie serio. Jak bym zagrał? To inna sprawa… na pewno nie tak dobrze, jak moi aktorzy, ale już sama możliwość zagrania takich „osobliwości“ wywołuje u mnie radość, więc perspektywa jest ogromnie kusząca.

rozmawiała Magdalena Musialik

 

 

Osoby

 
 
 
Marek Gierszał – reżyser, aktor, scenarzysta, tłumacz sztuk teatralnych, autor i współautor scenariuszy filmowych w języku niemieckim. Ukończył Wydział Aktorski krakowskiej PWST i Reżyserię Filmów Fabularnych na Uniwersytecie w Hamburgu. Wykładowca Stage School w Hamburgu (1994–1999), docent Akademii Realizacji Telewizyjnej stacji ARD i ZDF w Norymberdze (2002–2016). Mieszka i pracuje w Niemczech, gdzie wykłada na wydziale aktorskim Europejskiego Instytutu Teatru w Berlinie (od 2018), jest także właścicielem firmy producenckiej ADA Film (od 2005). W swoim dorobku aktorskim ma role filmowe, telewizyjne i teatralne. Jako reżyser współpracował m.in. z Christophem Waltzem. W Niemczech reżyserował filmy fabularne i przedstawienia teatralne, w tym Słowika na podstawie baśni H.Ch. Andersena z muzyką S. Wuesthof (Berlin, 2011). W Polsce wystawiał sztuki na scenach w Białymstoku, Bielsku-Białej, Szczecinie i Krakowie, w Teatrze Słowackiego, Teatrze STU i Teatrze Bagatela, gdzie można było zobaczyć jego Boga mordu, Truciznę oraz Jak wam się podoba w wyłącznie damskiej obsadzie. We współpracy z tłumaczem Herbertem Kaluzą wystawił Koguta w rosole S. Jokica, Firma dziękuje L. Hübnera, Pensjonat Pana Bielańskiego wg C. Laufsa i W. Jacoby’ego oraz Tschicka W. Herrndorfa. 
 
 
Adam Opatowicz – reżyser, aktor i autor muzyki do kilkudziesięciu przedstawień teatralnych. W latach 1992 – 1994 kierownik artystyczny szczecińskich teatrów Krypta i Piwnica przy Krypcie. Od 1994 roku dyrektor Teatru Polskiego w Szczecinie. Założyciel kabaretu literackiego Czarny Kot Rudy, tworzonego przez aktorów Teatru Polskiego: J. Kołaczkowską, A. Andrusa, A. Poniedzielskiego, J. Józefowicza i S. Tyma. Reżyser takich przedstawień jak Hrabina, Paria (Opera na Zamku), Ogrody czasu (Teatr Polski w Szczecinie), Mistrz i Małgorzata (Teatr Polski w Szczecinie), Kolacja na cztery ręce (Teatr Polski w Szczecinie), Hamlet i Sen nocy letniej (widowiska plenerowe na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie), a także musical Cień W. Młynarskiego i M. Małeckiego oraz Stacyjka Zdrój J. Przybory i J. Wasowskiego (wspólnie z Andrzejem Poniedzielskim, Teatr Ateneum w Warszawie i Teatr Polski w Szczecinie). W Teatrze Bagatela wyreżyserował Panią Pylińską i sekret Chopina.
 

Recenzje

 

Wacław Krupiński   |   ujot fm   |   Gazeta Wyborcza   |   wattpad