Na wieki wieków – Fredro
Czy wiecie, że: Aleksander Fredro (1793–1876), kanoniczny, lekturowy autor, ten od: Zemsty, Ślubów panieńskich, Dam i huzarów, Pawła i Gawła i wielu, wielu innych tytułów, był odznaczony francuską Legią Honorową za walki pod Hanau i Fryburgiem Badeńskim, a za udział w „bitwie narodów” pod Lipskiem otrzymał Złoty Krzyż Virtuti Militari?
Jako nastolatek wstąpił w szeregi armii Napoleona ciągnącej na Wschód do Moskwy. Pełniąc funkcję oficera ordynansowego w jego sztabie, widywał Cesarza, towarzysząc mu tak jak sam o tym pisał w pamiętniku Trzy po trzy: Óśmnastego lutego roku 1814 jechał na białym koniu człowiek średniego wzrostu, nieco otyły, w sieroczkowym surducie pod szyją zapiętym, w kapeluszu stósowanym bez żadnego znaku prócz małej trójkolorowej kokardy. Za nim, w niejakiej odległości drugi, znacznie młodszy. […] Pierwszym z tych jeźdźców był Napoleon, drugim byłem ja. Odważny, świetnie władający szablą, był dobrym żołnierzem. Opisywany przez przyjaciół jako towarzyski i dowcipny, jednocześnie bywał człowiekiem skłonnym do melancholii i pogłębiającej się na starość, mizantropii.
Fredry chodzili na głowach. Trzeba się było chować przed nimi, bo i z ołtarza by zdjęli, a do tego jeszcze i takie wiersze pisali, że nawet starszym uszy od nich trzeszczały – pisał Zygmunt Kaczkowski, przyjaciel Fredrów i naoczny świadek ich poczynań.
Swawoląc w młodzieńczych latach – za druha mając brata Maksymiliana, po doświadczeniach wojennych i demobilizacji, na którą czekał w Paryżu zachodząc do tamtejszych teatrów, po powrocie z Francji, trasą wiodącą przez Wiedeń, w którym spotkał miłość swojego życia – Zofię hr. Jabłonowską (żonę hr. Skarbka) – hrabia Fredro zaczął się statkować.
Grunt do podjęcia „dorosłego życia” miał przyjazny, bowiem jako jeden z niewielu – na przestrzeni stuleci – polskich (a i światowych) pisarzy był człowiekiem bardzo zamożnym. Wychował się w bogatym dworze, w którym odebrał rzetelne, ale i wyłącznie „domowe” nauki pod kierunkiem Józefa Płachetki. Niekoniecznie będąc ich admiratorem, przyznawał, że nigdy mi się nad książką nie zmarszczyło czoło, trąbka myśliwska w kniei była moją szkołą. Nie mniej wczesne wysiłki Płachetki, jak i inteligencja oraz wrodzony dowcip wystarczyły, by hrabia Aleksander zaczął pisać. Zadebiutował jednoaktówką w wieku 24 lat.
Intryga na prędce nie odniosła sukcesu, ale to w żaden sposób hrabiego, który przecież nie musiał utrzymywać się z pisania, ani żadnej innej pracy zarobkowej, nie zniechęciło do dalszego tworzenia. Warszawska premiera Pana Geldhaba (1821) jest uznawana za prawdziwy i dojrzały debiut Fredry.
Pisał coraz więcej, w międzyczasie wspierając panią swojego serca w staraniach o unieważnienie ślubu kościelnego. Po 10 latach usilnych zabiegów, na podstawie impotentia coeundi, ślub ze Skarbkiem został unieważniony, a hrabia Aleksander połączył się w 1826 roku, naprawdę szczęśliwym węzłem małżeńskim z Zofią. Po ślubie przeniósł się z żoną do domu rodzinnego w Beńkowej Wiszni, wsi położonej ok. 50 kilometrów na zachód od Lwowa.
W neoklasycznym dworze, nad którego obecnie remontem ma kuratelę polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, powstały największe dzieła Fredry: Zemsta, Pan Jowialski, Dożywocie.
Tworzył w czasach romantyzmu, pisząc utwory absolutnie odmienne od koturnowej twórczości polskich Wieszczów. Choć jego debiut zbiega się z czasem debiutu Adama Mickiewicza, trudno w tworzonych przez nich utworach doszukiwać się pokoleniowej więzi. Być może wpływało na to odmienne wykształcenie i bardzo silne przywiązanie Fredry do swojego prowincjonalnego i mało eksponowanego życia.
Myśląc o sobie jako o „Żołnierzu – poecie”, hrabia Aleksander herbu własnego „Bończa”, skupiał się na przedstawianiu bliskiego mu świata, zaludnionego przez wyraziste i pełnokrwiste postaci, jakich powołanie do życia na scenie bywało marzeniem całej rzeszy autorów, a i aktorów.
Od czasu pierwszego pobytu we Francji, zafascynowany teatrem, bywał na swoich prapremierach we Lwowie, Warszawie, Krakowie, gdzie w 1832 roku miała właśnie miejsce premiera – stosunkowo dzisiaj rzadko realizowanego w teatrach – Gwałtu, co się dzieje! Spektakl, na którym był autor, został wystawiony w nieistniejącym dzisiaj teatrze, który znajdował się w zabudowaniach poklasztornych św. Urszuli (róg ul. św. Marka i św. Jana).
W 1839 roku zaledwie 6 lat po powstaniu lekturowej Zemsty, przerwał działalność literacką pod wpływem ataków krytyki i na kilkanaście lat zaprzestał twórczości. Fredro bawił się pisząc swoje komedie i chciał bawić widza teatralnego, a to stało się powodem gwałtownych napaści. W czasach martyrologii i służby narodowej ktoś, kto nie chciał bogoojczyźnianie wychowywać, i pobudzać uczuć patriotycznych, był ideologicznie nie do zaakceptowania. Ponadto zarzucano mu drugorzędny talent, uleganie wzorcom francuskim, niemoralność, wreszcie – brak ducha narodowego.
Wznawiając swoją działalność jako komediopisarz w latach 50. XIX wieku, równocześnie podjął decyzję o niepublikowaniu i niewystawianiu swoich dzieł w przypadku żądania odeń jakichkolwiek zmian w ich treści.
Wolnomularz, poseł w galicyjskim sejmie stanowym, członek krakowskiej Akademii Umiejętności, uhonorowany francuskim Medalem św. Heleny, ostatnie lata schorowanego życia spędzał w gronie najbliższej rodziny.
Zmarł we Lwowie 148 lat temu. Umierając zostawił swojemu synowi dokładne wytyczne, w jakim porządku mają być wydawane jego dzieła i wedle jakich zasad wystawiane. Prawdopodobnie przeczuwając, że zainteresowanie jego twórczością z upływem lat będzie rosło, zadbał o swoją literacką spuściznę. Miał rację. Fredro to najczęściej wystawiany z polskich dramaturgów.
Magdalena Musialik